22 lutego 2013

Wiosenne rozdanie

Hej Dziewczyny! Czy Wy też tęsknicie za wiosną? 
Jeżeli tak mam coś dla Was :) Wiosenne rozdanie, w którym szansę na wygraną mają aż dwie osoby!

    Baner konkursowy

    Co możecie zgarnąć?
  • Limitowany lakier Wibo z kolekcji Gel Like w odcieniu Blue Lake (zaprojektowany przez Gosię z bloga www.herself-and-i.blogspot.com). Od Gosi otrzymałam dwa lakiery, swój zdążyłam już polubić KLIK, drugi czeka na jedną z Was! :)
  • Benetint od BeneFit, czyli róż w płynie na policzki i usta, o pięknym różanym zapachu. To także kosmetyk, który sama już posiadam od dawna i sobie chwalę. Róż zdublował mój brat sprawiając mi prezent na londyńskim lotnisku... oprócz niego otrzymałam też inne cuda, dlatego tym świeżutkim nabytkiem chcę obdarować którąś z moich czytelniczek :)

Aby zgłosić się do rozdania:

Musisz podać swój adres email

Musisz być publicznym obserwatorem mojego bloga (1 los)

Możesz dodać mój blog do blogrolla (1 losy)
Możesz napisać post na blogu z informacją o rozdaniu i zdjęciem (aż 3 losy!!!) 
Możesz dodać baner konkursowy na pasek boczny swojego bloga (1 los)
W sumie możesz zdobyć 6 losów

Po prostu uzupełnij szablon :)

Obserwuję jako:
Mój email:
Blogroll: NIE/ TAK
Notka: NIE/ TAK (link)
Pasek boczny: NIE/ TAK

1. W rozdaniu wygrywają dwie osoby: pierwsza wylosowana osoba wygra Benetint Benefit, druga wylosowana osoba otrzyma lakier do paznokci Wibo Blue Lake.
2. Do rozdania każdy może zgłosić się tylko raz. 
3. Zwycięzcy zostaną wybrani drogą losowania. 
4. Zwycięzcy zostaną ogłoszeni na blogu i przez 7 dni od ogłoszenia wyników mają czas na skontaktowanie się ze mną. Po tym czasie wybiorę kolejne osoby.
5. Rozdanie trwa przez miesiąc do 23. marca do północy - do wiosny! :)


Przedpremierowy Wibo Gel Like 07 - Blue Lake

Dziś rzecz dość niespotykana czyli przedpremierowa recenzja lakieru Wibo Gel Like. Jak pewnie wiecie jest to kolekcja zaprojektowana przez blogerki będące ambasadorkami marki Wibo. Skąd więc ja mam w rękach lakier, który jeszcze nie jest dostępny w sklepach?


Dzięki Gosi z bloga www.herself-and-i.blogspot.com, która zaprojektowała odcień Blue Lake i nie dawno otrzymała sporo buteleczek tego lakieru. Podarowała mi dwa lakiery - jeden dla mnie, a drugi dla Was :) Ale o tym niedługo :)


Pierwsze z czym kojarzy mi się kolor lakieru to błękitne niebo. Jak ja bardzo czekam na wiosnę! Osobiście nie spotkałam jeszcze takiego odcienia w drogeriach, za co należy się wielki plus.
Konsystencja lakieru jest gęsta, inna niż w pozostałych seriach Wibo (jeżeli używacie lakierów Miss Sporty to są całkiem porównywalne). Trzeba przyznać, że lakier schnie dość długo. Do przyspieszenia wysychania musiałam użyć Dry Kwika Sally Hansen. 

Na paznokciach mam 3 warstwy, ale dwie w zupełności wystarczą... ostatnią warstwę domalowałam, gdy lakier starł się nieco na końcach po 1,5 dniowym noszeniu. Z informacji obowiązkowych muszę dodać, że lakier będzie dostępny w Rossmannie od marca, a jego cena będzie wynosić 5,69 zł.
Zapraszam Was na blog Gosi, na którym opisuje swój lakier: KLIK 

17 lutego 2013

The Body Shop ekologiczny żel pod prysznic gruszka & trawa cytrynowa

Prawdziwy ekologiczny kosmetyk, który nie zawiera sulfatów, parabenów, barwników ani mydła
W jego skład wchodzą produkty uzyskiwane w ramach Wspólnoty Uczciwego Handlu. 
Żel o niespotykanym na sklepowych półkach zapachu gruszki i trzciny cytrynowej, świeży i odprężający.
Bardzo ważne dla mnie- nie podrażnia, nie przesusza skóry. W porównaniu do innych żeli można pokusić się o stwierdzenie, że pielęgnuje skórę. Choć w moim przypadku zawsze po kąpieli muszę sięgnąć po balsam. 
Wystarczy jego niewielka ilość by dobrze się pienił (chociaż nie ma SLS). Zapach utrzymuje się na ciele po kąpieli. Jest bardzo wydajny, pomijając fakt wylania przeze mnie 1/4 butelki... Żel jest w 100% biodegradowalny, a butelka nadaje się do recyclingu. Biodegraduje się nawet szybciej niż myślałam: wystaczyło, że pod prysznicem butelka upadła na płytki i oto co się stało:
Zachowując zimną krew szybko przelałam pozostałość do znalezionego pustego pojemnika. Żel uratowany!!
Ogólnie polecam wszystkim, którzy chcą zadbać o siebie, a także o nasze środowisko. Cena może odstraszać (22 zł/250 ml), ale żel jest naprawdę wydajny, a i jego zapach niespotykany.
Od 11 marca 2013 roku na terenie Unii Europejskiej będzie obowiązywał zakaz importu oraz sprzedaży kosmetyków testowanych na zwierzętach. Mam nadzieję, że w Polsce zakaz ten wejdzie na równi z UE. The Body Shop jest jedną z niewielu marek kosmetycznych, w której zakaz ten nic nie zmieni, jeżeli chodzi o działalność firmy, ponieważ TBS jest od zawsze przeciwny przeprowadzaniu testów na zwierzętach. Za to wielki plus!

A Wy lubicie The Body Shop?
17. luty - Światowy Dzień Kota. Nie może zabraknąć więc Suzi :)

11 lutego 2013

Walentynkowe OPI na pazurkach

W czwartek wielkie święto miłości. Postanowiłam więc podzielić się z Wami moją miłością :) 


Lakier OPI Nothin' Mousie 'Bout It pochodzi z kolekcji Vintage Minnie Mouse Collection 


A serduszka w nim ukryte skradły moje serce!


Tak prezentują się dwie warstwy topu na czarnej bazie. Brokat, serduszka - dużo miłości! 



A Wy jakie pazurki planujecie na Walentynki?

1 lutego 2013

4 rzeczy które warto zdobyć przed 100dniówką/ ostatkami!

Duża część dziewczyn wciąż przygotowuje się na bal studniówkowy. Inne zaś planują ostatki. Sama studniówkę już miałam i postanowiłam podzielić się z Wami rzeczami, dzięki którym ta noc była jeszcze lepsza.



1. Zdobądź próbkę, odlewkę super trwałego podkładu z drogerii/ 0.00 zł
Ja wybrałam Estee Lauder Double Wear, ponieważ już wcześniej miałam okazję podkradać go swojej siostrze ;)


Oczywiście pani w Douglasie migała się od przypisanego jej zajęcia, ale w końcu otrzymałam próbkę w odcieniu 02. W porównaniu z podkładem, którego używam na co dzień (Triple Stay Lumene), kolor był ciemniejszy i raczej różowawy. Jednak wieczorem, w sztucznym świetle nie "odcinał się" od szyi. Podkład utrwaliłam sypkim pudrem High Definition z E.L.F. 

2. Zainwestuj w dobrą (najlepszą!) bazę pod cienie / Artdeco, ok. 30 zł Allegro


Jeśli chodzi o tę bazę to muszę przyznać, że byłam zachwycona. Wyobrażacie sobie, żeby makijaż oczu był na swoim miejscu o 7 rano, po całonocnej imprezie? Z Artdeco jest to możliwe! Cieszę się, że ją kupiłam, posłuży mi na długo :)

3. Zaopatrz się w sztyft przeciw pęcherzom i otarciom Compeed / 18.99 zł Rossmann


Naprawdę działa! Na imprezie jako jedna z ostatnich dziewczyn zdjęłam szpilki, a moje buty wcale nie wydawały się za wygodne ;) Najśmieszniejsze jest to, że w obawie przed otarciem wysmarowałam sztyftem całe stopy - prawie całe, bo nie pomyślałam o wewnętrznej części śródstopia (bo przecież nigdy nie robią się tam odciski) - a na drugi dzień właśnie w tym miejscu miałam zaczerwienienia... 

4. Złap trochę opalenizny z samoopalacza / Sun Ozon, Rossmann, 7.99 zł


Na pomysł samoopalacza wpadłam o 11 rano, w dniu studniówki. Poczytałam opinie (same pozytywy!) o Sun Ozon i postanowiłam go kupić. Całe szczęście, bo o 20 wieczorem cieszyłam się już delikatną opalenizną i brakiem bladych pleców oraz dekoltu, co było dla mnie ważne przy odkrytej sukience.  
W ciągu soboty użyłam sprayu dwa razy. Przed pierwszym użyciem oczywiście wykonałam peeling i użyłam balsamu nawilżającego. Warto dodatkowo natłuścić łokcie i kolana. Ja bałam się powstania plam czy smug, ale nic takiego się nie wydarzyło. Wydaje mi się, że na drugi dzień efekt opalenizny był bardziej intensywny. Po imprezie efekt utrzymał się jeszcze przez 3 dni.
Tu dodam, że pewien czas temu kupiłam balsam bronzujący Lirene, także w celu nadania skórze stopniowej, zdrowej opalenizny. Ale cóż, leń i brak systematyczności sprawiły, że nie było żadnego efektu. Zdecydowanie wolę samoopalacz w sprayu, chociaż wcześniej się go nieco obawiałam.

Na koniec zaś życzę udanej zabawy!